Vampires
Vampir-Mistrz
*spostrzegłam od tyłu jakies znjaome włosy. Poszła w innym kierunku, bo chciła uniknąć, aby nie musioała rozmawiac. To włosy Corsenni. Stanęłam i spojrzała w niebo, a po chwili znowu ruszyłam smętnym, krokiem. Ostatnio wcale nie było mi dobrze. Zatrzymałam sie i usiadłam na ziemi*
Offline
Vampir-Mistrz
*Spojrzałam na osobę która naprzeciwko stała*Witaj*uśmiechnęła się promiennie.Byłam pewna że to wampir.A przynajmniej miałam taka nadzieję.W powietrzy rozchodził się dziwny zapach.*Z pewnością inny wampir*pomyślałam.Podeszła do nieznajomej kogoś mi przypomina.Byłam tego pewna.Kiedy przechodziłam ostrożnie bliżej mimo swoich zdolności potknęłam się o korzeń drzewa*Cholera*mruknęłam.
Ostatnio edytowany przez Rosalie Lamel la Vicca (2009-02-01 19:08:44)
Offline
Vampir z klasą.
Jestem Corsenni Lasturre*powiedziałam ufając dziewczynie, która sie do mnie zbliżyła. W tym samym momencie usłyszałam za sobą szelest, odwróciłam się i zauważyłam siedzącą na ziemi Thel*Ojej, thel co ci?*zapytałam z troską w głosie. Dawno zapomniałam już o sprzeczce z Mi, thel łagodziła moje rany. Zwróciłam się ponownie do nieznanej mi dziewczyny*a ty?*zapytałam*
Offline
Vampir-Mistrz
*popatrzyłam na Osobę stojąc przed nią*Jestem Rosalie Lameel la Vicca*powiedziałam wstając.
Offline
Vampir z klasą.
Nienawidzę jej. No po prostu...Zabiję cholerę! * Mamrotałam do siebie pod nosem. Rzecz jasna, miałam na myśli Corsenni. Tak, wygrałam tą 'bitwę'. Ale nie było mi dość. Przebrałam się w czarne, skórzane spodnie i zielony t -shirt. Zbulwersowana wyszłam z domu nie zamykając drzwi i nie włączając alarmu, który w sumie i tak był martwy. Skierowałam się do lasu. Nni na pewno tam jeszcze leżała sparaliżowana. Biegłam przez las bardzo szybko, aż zobaczyłam swoją przyjaciółkę...Rozmawiającą z innymi ludźmi. Czyżby wampiry? Podeszłam bliżej, chrząknęłam i warknęłam do jakiegoś rudzielca i lalusiowatej blondynki: * Czy wiecie, że to nasz teren? Bo jak nie, to oszczędzę się do słów: WYPAD STĄD! * To mówiąc obnażyłam na moment moje białe kły, po czym zwróciłam się do Corsenni z dłońmi zaciśniętymi w pięści. * Znasz te dwie? Bo jeśli tak, to nawet nie myśl o pozwoleniu polowania im tu. To NASZ teren. I koniec. Jestem mądrzejsza od ciebie, więc i tak posłuchają się mnie. * Podeszłam bliżej rudzielca i popatrzyłam się w jej szmaragdowe oczy przesycone strachem. ' Uciekniesz stąd jak najdalej ' pomyślałam. I rudzielec, posłusznie, zawrócił się i ruszył na wschód, w kierunku gór. Następnie zajęłam się lalunią. Pomyślałam dokładnie to samo, co wcześniej, a ta zrobiła dokładnie to samo co rudzielec. * No?! No?! Kto to był?! Gadaj, kretynko! * Wrzasnęłam do Corsenni wściekła. *
Offline
Czaad-Vampir
*Biegnąc przez las V.L. zauważyła pewną postać. Gdy podeszła bliżej rozpoznała dwa Wampiry i pomyślała* Hmmm. Już Ją gdzieś widziałam. Ach tak... w zamku. to Mirielle. Ale ta druga?! *dziewczyny odrazu ją zauważyły. Mi wyglądała na wściekłą. Więc V.L. nie zastanawiając się dłużej zaczęła uciekać.*
Offline
Vampir z klasą.
* Moją uwagę odwrócił jakiś szelest. Odwróciłam się, ale nikogo za mną nie było. Wciągnęłam powietrze nosem i poczułam nieznany mi zapach wampira. Na szczęście, trop kierował na wschód, w gory. I dobrze. Bo to teren mój i Corsenni. Pokiwałam głową niezadowolona i ponownie spojrzałam karcącym wzrokiem na Nni. *
Ostatnio edytowany przez Mirielle Cilyatan (2009-02-01 22:10:20)
Offline
Vampir z klasą.
Mirielle!*zawarczałam groźnie*Jak śmiałaś?*nie były to grzeczne słówka skierowane do małego bobasa.* Ta ruda to moja przyjaciółka z college'u, a tą blondynę dopiero poznałam jakaś tam Rosalie coś tam.*byłam tak zła, że ledwo co powstrzymywałam się od rzucenia na Mi. ' Zachowuje sie jak nowo narodzona ' pomyślałam. Ej, a może ona kłamała, może ona dopiero co przeszła przemianę* przyznaj się. Kiedy nastąpiła twoja przemiana?!
Offline
Vampir z klasą.
Trzy lata temu. I dobrze o tym wiesz. * Wycedziłam. * I tak czy siak, nie miały wstępu na nasz teren. I gdzieś mam, skąd znasz tego rudzielca. Nie wpuszczę jej tu, chyba, że ma tu dom, w co wątpię bo wpadłabym wcześniej na jej trop. * Syknęłam. Czy ona postradała zmysły?! To był nasz teren, a jeśli chciała tu wpuszczać pierwsze lepsze przybłędy będę musiałam się stąd wynieść. Choć nie, to ona musiała, bo w tej chwili łamała wszystkie zasady wampirów. O ile owe istniały. Zła wskoczyłam na niską gałąź drzewa i usiadłam na niej obserwując z góry poczynania Nni. Miałam jej dość, ale nie zamierzałam się poddawać. *
Offline
Vampir z klasą.
Czy możemy się opanować? Obie. Teraz. Spokój. Chodźmy lepiej na polowanie na ZWIERZĘTA bo zwariuję, a polowania mi pomagają*spojrzałam na małpę na gałęzi*Idziesz? Czy nie?*Dalej się na nią patrzyłam. W jej oczach dostrzegłam raczej strach i rozdarcie niż złość. Doszłam do wniosku, nie wiem czy słusznego, że Mi Jest po prostu roztrzęsiona i dlatego tak sie zachowuje. Lepiej było być dobrej myśli.*
Offline
Vampir z klasą.
* Nie byłam absolutnie przerażona. Może...Rozdarta, tak. * Nie jestem głodna. Ale mogę popatrzeć. * Stwierdziłam i zeskoczyłam z gałęzi. Stanęłam naprzeciw Corsenni i wzięłam się pod boki. * Na co chcesz polować? * Spytałam dość reotorycznie, bo Nni zawsze zabijała to, na co trafiała. * Poza tym, wiesz gdzie mogę kupić nową szafę i alarm? Poprzednie zostały..err..uszkodzone. * Wydukałam przygryzając dolną wargę. Nie mogłam się wyjawić z tym głupim atakiem szału.*
Offline
Vampir z klasą.
Uszkodzone powiadasz?*dobrze wiedziałam, że zostały uszkodzone przez samą Mi*Możemy pojechać do centrum handlowego. Miałam się tak i tak wybrać. Potrzebuję paru nowych ubrać*powiedziałam* na polowanie mogę pójść w nocy*dodałam*A polować zamierzam na niedźwiedzie górskie*ostatnio mi bardzo posmakował*Idziemy?!
Offline
Vampir-Mistrz
* szłam, zła na tą osobę... Po niecałej sekundzie, nie pozostało po mnie ani śladu w tamtym miejscu. Oczywiscie teleportacja. Teraz siedziałam juz pod domem Corsenni, czekając na... Sama nie wiedziałam na co. Chwile tak posiedziała i znowu mnie nie było...*
Offline
Vampir z klasą.
Och tak, chodźmy na zakupy. Nie byłam na zakupach od...* Przypomniałam sobie, że nowo zakupione ubrania wylądowały w mojej rozwalonej szafie zaledwie dwa dni temu. * Och, od dwóch dni, ale...Nieważne, po prostu chodźmy! A co do polowania nocą...Błagam, spraw, żebym była głodna. * Złączyłam dłonie jak do modlitwy. Uwielbiałam polować nocą, zwłaszcza w towarzystwie, a tymczasem miało mnie to ominąć? Przeklęłam jeszcze parę razy pod nosem po czym wyprostowałam się szczerząc białe zęby w uśmiechu. * No to chodźmy! * Zawołałam i machnęłam ręką, ale potem...przypomniało mi się, że Nni ma nowe auto, więc pospiesznie dodałam: * Wiesz co? Może zapoluj na coś, a ja się pobawię twoim samochodem. Och proooszę! * Uśmiechnęłam się słodko i popatrzyłam się w jej oczy. I tak się zgodzi. Gdy kiwnęła głową wystrzeliłam w kierunku jej domu, gdzie spotkałam...Cóż, kogoś nieoczekiwanego. Przed domem przyjaciółki siedział rudzielec z lasu. Podeszłam do niej bliżej patrząc na nią wściekłym wzrokiem. Zapewne moje tęczówki były czerwone, po ludzkiej krwi. Musiałam założyć szkła do centrum i wziąć zapasowe, przez ten jad. Ale w tej chwili szkarłatny kolor dodawał mi otuchy. Może wydawałam się groźniejsza? Oby. * A ty tu czego? Czy nie kazałam ci przypadkiem wypier...* Zaczęłam, ale uznałam, że nie będę marnować języka na takie coś. * ...zniknąć? Wyparować? USUNĄĆ SIĘ Z NIESWOJEGO TERENU?! * Wrzasnęłam oburzona. Może nie był to wrzask. Ale był wystarczająco głośny, żeby uznała to za ton dezaprobaty i oburzenia. Wskazałam palcem w góry. * Tam. Tam sobie poluj, czy tańcz, czy..rób cokolwiek, ale NIE TUTAJ! I póki Corsenni tu nie ma, nie masz prawa tu siedzieć! Wynocha!
Offline
Czaad-Vampir
* i nagle znikąd pojawia się Isabella pytając o droge do polany czterech smutków*
Offline